Posty

Wyświetlanie postów z 2017

Pchełka majowa, czyli jak Bazyla zaswędziało

Obraz
Dzień słoneczny budził się leniwie. Udzieliło się i nam to leniwe budzenie się. Dzwonki motywacyjne, jak nazywamy w naszym domu budziki, zostały wyłączone bez udziału świadomości. Przynajmniej mojej świadomości. Pan Dziobak i Bazyl słysząc dzwonek motywacyjny, przepełźli z nóg łóżka do wezgłowia i ułożyli się na poduszce, prawie na mojej głowie. Drap, drap, drap. - A który tam się tak czochra - pomyślałam przez sen. Drap, drap, drap. Otworzyłam oko i ukazała mi się postać drapiącego się Bazyla. - Swędzi mnie - miauknął i przekręcił się na drugi bok. Tornado jakieś nagle przewaliło się przez łóżko ! Pan Dziobak wyrwany z błogiego snu i przestraszony, zaklekotał dziobem z tego strachu. Coś czterołapnego wybiegło z sypialni. Drap, drap, drap - usłyszałam z przedpokoju. - Swędzi ! - rozdarł się Bazyl na cały regulator. - To wstajemy Pani droga, rozeznać sytuację - mruknęłam. Na środku przedpokoju siedział Bazyl i drapał się niemiłosiernie. Pan Dziobak, jeszcze wystraszony zerk