Pchełka majowa, czyli jak Bazyla zaswędziało
Dzień słoneczny budził się leniwie. Udzieliło się i nam to leniwe budzenie się. Dzwonki motywacyjne, jak nazywamy w naszym domu budziki, zostały wyłączone bez udziału świadomości. Przynajmniej mojej świadomości.
Pan Dziobak i Bazyl słysząc dzwonek motywacyjny, przepełźli z nóg łóżka do wezgłowia i ułożyli się na poduszce, prawie na mojej głowie.
Drap, drap, drap.
- A który tam się tak czochra - pomyślałam przez sen.
Drap, drap, drap.
Otworzyłam oko i ukazała mi się postać drapiącego się Bazyla.
- Swędzi mnie - miauknął i przekręcił się na drugi bok.
Tornado jakieś nagle przewaliło się przez łóżko !
Pan Dziobak wyrwany z błogiego snu i przestraszony, zaklekotał dziobem z tego strachu.
Coś czterołapnego wybiegło z sypialni.
Drap, drap, drap - usłyszałam z przedpokoju.
- Swędzi ! - rozdarł się Bazyl na cały regulator.
- To wstajemy Pani droga, rozeznać sytuację - mruknęłam.
Na środku przedpokoju siedział Bazyl i drapał się niemiłosiernie. Pan Dziobak, jeszcze wystraszony zerkał zza framugi drzwi.
- Bazylu, ty chyba złapałeś pchełkę, chodź, poszukamy pasożyta.
Musiałam zadziałać szybko, gdyż Bazyl jest uczulony na pchlą ślinę i w kontakcie z nią pojawia się u niego uciążliwa wysypka, bardzo swędząca. Jednym słowem Bazyl jest alergikiem, tak jak niektórzy ludzie.
O Pana Dziobaka jestem spokojna. U niego żadna pchła nie przeżyje ,no chyba, że ma ekwipunek płetwonurkowy. Z taką jednak nigdy się nie spotkałam.
Przeglądając jasną kocią sierść zauważyłam w niej coś, co przypominało czarne ziarenka piasku...oj, jednak pchełki...
Te mało sympatyczne, krwiożercze potworki mają dość ciekawe pochodzenie. Otóż, dawno, dawno temu, ich przodkowie prawdopodobnie byli uskrzydleni. W trakcie ewolucji skrzydła zostały zastąpione odnóżami skocznymi. Z odnóży tych potrafią zrobić użytek, skacząc na odległość powyżej 30 cm, a wysokość takiego skoku może dochodzić nawet do 60 cm.
Pchły charakteryzują się złożonym cyklem rozwojowym, ze stadium larwalnym. Odżywiają się krwią, a ze względu na pasożytniczy tryb życia, składają dużo jaj. Z jaj powstają larwy, które przeobrażają się w dorosłe owady...i tak w kółko, w postępie geometrycznym. Horror. Jak się Bazylowi te pchły rozmnożą, będę je miała nie tylko na Bazylu, ale i w całym domu.
Na szczęście mam preparat przeciwpchelny, który zaraz zaaplikuję kotu. Nie ma wyjścia, trzeba działać zdecydowanie. wypowiadam pchełkom wojnę !
Na dzień dzisiejszy my biolodzy, mamy opisanych około 2000 gatunków pcheł. Dużo, nieprawdaż ?
Są pchły psie, kocie, piaskowe, albo takie żerujące na królikach. Cykl rozwojowy tych pasożytów trwa około 4 tygodni i może ulec przedłużeniu w niekorzystnych warunkach.
Musimy też pamiętać, że pchły są nosicielami wielu chorób, między innymi bakterii Yersinia pestis, które wywołują dżumę.
Dżuma raczej mi nie grozi, ale porządnie wysprzątam dom i wypiorę pościel, żeby się towarzystwo po domu nie rozlazło.
Pan Dziobak zerkał z wanny na moje i Bazylowe poczynania.
Chichotał, widząc nas biegających po domu z odkurzaczem i roztworem octu, którym spryskiwałam dywany / larwom pcheł nie odpowiada kwaśny odczyn tej substancji /.
A na koniec dnia, wszyscy zmęczeni ale szczęśliwi umościliśmy się w fotelu z pyszną herbatą w filiżance...
Ding - dong, zadźwięczał dzwonek do drzwi.
Drap, drap, drap...
- Dobry wieczór pani Małgosiu - przywitała się pani Renia, właścicielka yoreczka Felka, który drapał się niemiłosiernie.
- Ma pani może pożyczyć coś na pchły ?
Lineczki :
Pan Dziobak i Bazyl słysząc dzwonek motywacyjny, przepełźli z nóg łóżka do wezgłowia i ułożyli się na poduszce, prawie na mojej głowie.
Drap, drap, drap.
- A który tam się tak czochra - pomyślałam przez sen.
Drap, drap, drap.
Otworzyłam oko i ukazała mi się postać drapiącego się Bazyla.
- Swędzi mnie - miauknął i przekręcił się na drugi bok.
Tornado jakieś nagle przewaliło się przez łóżko !
Pan Dziobak wyrwany z błogiego snu i przestraszony, zaklekotał dziobem z tego strachu.
Coś czterołapnego wybiegło z sypialni.
Drap, drap, drap - usłyszałam z przedpokoju.
- Swędzi ! - rozdarł się Bazyl na cały regulator.
- To wstajemy Pani droga, rozeznać sytuację - mruknęłam.
Na środku przedpokoju siedział Bazyl i drapał się niemiłosiernie. Pan Dziobak, jeszcze wystraszony zerkał zza framugi drzwi.
- Bazylu, ty chyba złapałeś pchełkę, chodź, poszukamy pasożyta.
Musiałam zadziałać szybko, gdyż Bazyl jest uczulony na pchlą ślinę i w kontakcie z nią pojawia się u niego uciążliwa wysypka, bardzo swędząca. Jednym słowem Bazyl jest alergikiem, tak jak niektórzy ludzie.
O Pana Dziobaka jestem spokojna. U niego żadna pchła nie przeżyje ,no chyba, że ma ekwipunek płetwonurkowy. Z taką jednak nigdy się nie spotkałam.
Przeglądając jasną kocią sierść zauważyłam w niej coś, co przypominało czarne ziarenka piasku...oj, jednak pchełki...
Te mało sympatyczne, krwiożercze potworki mają dość ciekawe pochodzenie. Otóż, dawno, dawno temu, ich przodkowie prawdopodobnie byli uskrzydleni. W trakcie ewolucji skrzydła zostały zastąpione odnóżami skocznymi. Z odnóży tych potrafią zrobić użytek, skacząc na odległość powyżej 30 cm, a wysokość takiego skoku może dochodzić nawet do 60 cm.
Pchły charakteryzują się złożonym cyklem rozwojowym, ze stadium larwalnym. Odżywiają się krwią, a ze względu na pasożytniczy tryb życia, składają dużo jaj. Z jaj powstają larwy, które przeobrażają się w dorosłe owady...i tak w kółko, w postępie geometrycznym. Horror. Jak się Bazylowi te pchły rozmnożą, będę je miała nie tylko na Bazylu, ale i w całym domu.
Na szczęście mam preparat przeciwpchelny, który zaraz zaaplikuję kotu. Nie ma wyjścia, trzeba działać zdecydowanie. wypowiadam pchełkom wojnę !
Na dzień dzisiejszy my biolodzy, mamy opisanych około 2000 gatunków pcheł. Dużo, nieprawdaż ?
Są pchły psie, kocie, piaskowe, albo takie żerujące na królikach. Cykl rozwojowy tych pasożytów trwa około 4 tygodni i może ulec przedłużeniu w niekorzystnych warunkach.
Musimy też pamiętać, że pchły są nosicielami wielu chorób, między innymi bakterii Yersinia pestis, które wywołują dżumę.
Dżuma raczej mi nie grozi, ale porządnie wysprzątam dom i wypiorę pościel, żeby się towarzystwo po domu nie rozlazło.
Pan Dziobak zerkał z wanny na moje i Bazylowe poczynania.
Chichotał, widząc nas biegających po domu z odkurzaczem i roztworem octu, którym spryskiwałam dywany / larwom pcheł nie odpowiada kwaśny odczyn tej substancji /.
A na koniec dnia, wszyscy zmęczeni ale szczęśliwi umościliśmy się w fotelu z pyszną herbatą w filiżance...
Ding - dong, zadźwięczał dzwonek do drzwi.
Drap, drap, drap...
- Dobry wieczór pani Małgosiu - przywitała się pani Renia, właścicielka yoreczka Felka, który drapał się niemiłosiernie.
- Ma pani może pożyczyć coś na pchły ?
Lineczki :
Komentarze
Prześlij komentarz