Szczenię Belzebuba
- Taaak ? Nie teraz,
kroję mięso dla Bazyla. Ale właściwie, że kto wyje ? Sąsiad wyje ? Oj, dajże chłopu spokój. Jest przed 22.00.
Jak będzie wył po 22.00, wezwiemy Straż Miejską, bo wtedy zakłóci ciszę nocną.
- Nie, nie przestraszą się…chyba…ale masz rację, wyje jak
diabeł tasmański.
Diabły tasmańskie dawno, dawno temu zamieszkiwały też
Australię. Pogoniły je stamtąd dzikie psy dingo i diabliska wylądowały na
Tasmanii. Inne teorie mówią, że w Australii zrobiło się troszkę bardziej sucho,
co diabłom nie do końca pasowało i podjęły decyzję o przeprowadzce w inny
klimat.
Diabły tasmańskie (Sarcophilus harrisii) należą do niełazowatych.
Niełazowate, to takie miłe stworzenia, głównie mięsożerne, takie torbacze – nie
- torbacze, bo torba lęgowa występuje u nich albo i nie. Przypominają
wielkością małe psy albo większe koty, a niektóre jak niełaz plamisty
umaszczone są w śliczne kropkopodobne wzory.
Nasz diabeł tasmański, którego nazwa tłumaczona z łaciny
brzmi zupełnie surrealistycznie : „miłośnik mięsa Harrisa”, a nazwa zwyczajowa
używana przez tasmańczyków, to „szczenię Belzebuba” (love), nie jest
kropkowany. Zazwyczaj ciemno ubarwiony, posiada biały pas na klatce piersiowej i
na zadku. Około 16 % dziko żyjących diabłów nie posiada takich znaczeń. Jest
bardzo ciekawym gatunkiem. Ma dużą, w stosunku do reszty ciała głowę, dość masywną
klatkę piersiową. Przednie łapy są dłuższe od tylnych, są pięciopalczaste z
prawie przeciwstawnym kciukiem, co pozwala mocno chwytać pokarm. Zaopatrzone są
w pazury, które się nie chowają. Tylne łapska maja tylko cztery
palce…wariactwo. Belzebubiątka maja też masywne ogony, które stanowią
przeciwwagę do wielkiej głowi i trochę pomagają w zachowaniu równowagi przy
chodzeniu i bieganiu. No bo jak tu normalnie chodzić, jak się ma wielką
łepetynę i dłuższe przednie łapy ?
Pisząc te słowa, zerknęłam na Pana Dziobaka, który chichotał
z opisu diabła. „Przyganiał kocioł garnkowi” – pomyślałam i wróciłam do
pisania.
Mama diablica rodzi około 20 młodych, które podobnie jak
potomkowie innych torbaczy nie są w pełni rozwinięte i wędrują do torby
lęgowej. Pełny rozwój może osiągnąć tylko cztery diablątka, bo tyle jest w
stanie wykarmić samica. Pozostałe giną. Podrostki opuszczają torbę po około 105
dniach od urodzenia.
Małe diabły świetnie wspinają się na drzewa, tę umiejętność
tłumaczy się często ucieczką przed wygłodniałym tatusiem czy wujem. Starsze
tracą częściowo te umiejętność, bo są po prostu za ciężkie, żeby wleźć na
drzewo.
A dietę mają wysoko białkową i wysoko tłuszczową. Nawyki
żywieniowe diabełków są dla nas nieco obrzydliwe, gustują bowiem w padlinie.
Nie mniej jednak, te ich upodobania pozwalają na zachowanie higienicznych
warunków w ich naturalnym środowisku. Są niezwykle żarłoczne, potrafią zjadać
posiłki stanowiące ponad 40% ich masy ciała. A pożerać maja czym, oj mają…
Otwierają paszczę pod kątem dochodzącym do 80 stopni, co
pozwala na ugryzanie olbrzymich powierzchni ofiary. Zęby w ilości 42 nie są
wymieniane, tylko rosną razem ze zwierzęciem. Jego szczęki przypominają nieco
szczęki hien. Siła nacisku szczęk diablątka wynosi ponad 500 Niutonów. Nie
dziwi więc fakt, że sprytne, gryzące torbacze radzą sobie z metalowymi prętami klatek – pułapek, grubości
ołówków…ale miażdżą głównie kości ofiar.
Lubią zasiadać do posiłku w większej grupie, więc gdy
namierzą „padlinowy fast food” nawołują / wyją potwornie / kumpli do
wspólnego biesiadowania, a ich zaproszenie niesie się na wiele kilometrów.
Diabły bywają agresywne w stosunku do siebie, wiec starsze
osobniki pokryte są licznymi bliznami i innymi śladami bójek i podgryzań.
Wydzielają też bardzo nieprzyjemną woń.
W stosunku do człowieka pozostają nieufne, chociaż oswajają
się. Niektórzy twierdzą, że nie nadają się na zwierzęta domowe, bo nie okazują
czułości… Też mi powód.
Ja też nie jestem wylewna, a Bazyl i Pan Dziobak ze mną
wytrzymują :D
Diabły tasmańskie są gatunkiem zagrożonym, pod ścisłą
ochroną od 1941 roku. Objęto go ochrona po wyginięciu wilka workowatego
/tygrysa tasmańskiego/.
Od kilku lat populacja diabła jest toczona przez zakaźny
nowotwór pyska Devil Facial Tumor Disease (DFTD). W ciągu ostatnich piętnastu
lat przez DFTD populacja diabła spadła prawie o połowę. Na szczęście istnieje
szansa na wyprodukowanie szczepionki przeciw chorobie, dzięki zsekwencjonowaniu
pełnego genomu zwierzęcia. Szacuje się, że program ochrony i profilaktyki
Diabła tasmańskiego będzie kosztował ponad 11 milionów dolarów.
Prawie skończyłam pisać. Jest środek nocy. Pan Dziobak i
Bazyl śpią na trzeci bok w moim łóżku, rozwaliły się w poprzek łóżka. Normalne. Trzeba będzie śpiące
towarzystwo poprzenosić na ich posłania. Sąsiad przestał wyć…chyba wypił o
jeden „napój” za dużo…i bardzo dobrze. Ale i tak wolałabym mieć „szczenięta
Belzebuba” za sąsiadów, zamiast pana Miecia.
Lineczki:
https://www.youtube.com/watch?v=iyvPjn2m240
Przeczytałam prawie na jednym wdechu:) Super!
OdpowiedzUsuńDzięki :)
UsuńLubią zasiadać do posiłku w większej grupie.......to tak jak my !!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńDokładnie, a jak pobiesiadują, to drą się też tak jak my... :D
Usuń