Stwór
Dzisiaj radosny dzień w moim domu, chociaż każdy z nas zbiera się psychicznie po odejściu naszej kotki Tiki / Baryłki, z którą mieliśmy szczęście mieszkać przez ponad czternaście lat.
Natura ma to do siebie, że nie przepada za pustką.
Po naradach rodzinnych z mężem, Bazylem i Panem Dziobakiem, postanowiliśmy...adoptujemy.
Wybrałam się więc do schroniska po kocura, a wróciłam z kotką o roboczym imieniu Stwór.
Stwór się aklimatyzuje, wszędzie włazi, wszystko wącha i superowo mruczy, jak traktor :D...i aż się prosi zadanie genetyczne o szylkretowych kotach.
Natura ma to do siebie, że nie przepada za pustką.
Po naradach rodzinnych z mężem, Bazylem i Panem Dziobakiem, postanowiliśmy...adoptujemy.
Wybrałam się więc do schroniska po kocura, a wróciłam z kotką o roboczym imieniu Stwór.
Stwór się aklimatyzuje, wszędzie włazi, wszystko wącha i superowo mruczy, jak traktor :D...i aż się prosi zadanie genetyczne o szylkretowych kotach.
Tiki już z nami nie ma? Strasznie szkoda :( Bardzo ją lubiłam, mimo iż niezbyt często ją widywałam, bo zwykle siedziała w kuchni :) Mam nadzieję, że nowa kociczka szybko się ugada z resztą zwierzaków i wszyscy bardzo polubią nowego pupilka :)
OdpowiedzUsuńMałgosia
Niestety...
OdpowiedzUsuńStwór działa :) Na dzień dzisiejszy drze się na chłopaków, ale myślę bardziej z nerwów niż z głębokiego przekonania. Daje radę dziewczyna. A Bazyl nie odstępuje mnie na krok...maminsynuś LOL
Świetny wpis. Jesli macie ochote,wpadajcie tez do mnie ! http://pamietnik-tenshi.blogspot.com/2015/11/zy.html?m=1
OdpowiedzUsuńDzięki śliczne. Byłam, czytałam :) Zawsze wpadaj, kiedy chcesz. Pozdrówki.
OdpowiedzUsuń