Posty

Tadzio przyjechał !

Obraz
 Początek lata, a już żar lał się z nieba. Pan Dziobak ledwo dychał, chowając się w najgłębszym kącie łazienki, bo tam najchłodniej. Wentylatory pracowały pełną parą, ale cóż...mieliły tylko gorące, wilgotne powietrze nie dając ochłody. Wszyscy czekaliśmy aż nadejdzie wieczór, bo wtedy miał do nas zawitać nowy członek rodziny, kocurek Tadzio. Maluszek miał przyjechać z internetów, a właściwie z fundacji adopcyjnej. Pan Dziobak wypatrzył go w sieci i tak długo marudził aż w końcu zgodziłam się na adopcję.  - Wiesz, bo on, ten Tadzio na fajnego wygląda - przekonywał mnie Pan Dziobak, tylko imię ma takie starodawne. Myślisz, że będzie fajny jak ma tak na imię ? - O matko kochana ! - niechże ta mała dzióbata stwora przestanie już kłapać, głowa boli... - A, bo nie może być Gienio, albo Jarosław?  - Oj tam, bo nie wytrzymam, a poczekajże jeszcze te dwie godziny, aż przyjedzie - przemawiałam do głęboko ukrytego dziobakowego rozsądku, lecz Pan Dziobak burczał tylko pod dziobem w bliżej nieokre

Pchełka majowa, czyli jak Bazyla zaswędziało

Obraz
Dzień słoneczny budził się leniwie. Udzieliło się i nam to leniwe budzenie się. Dzwonki motywacyjne, jak nazywamy w naszym domu budziki, zostały wyłączone bez udziału świadomości. Przynajmniej mojej świadomości. Pan Dziobak i Bazyl słysząc dzwonek motywacyjny, przepełźli z nóg łóżka do wezgłowia i ułożyli się na poduszce, prawie na mojej głowie. Drap, drap, drap. - A który tam się tak czochra - pomyślałam przez sen. Drap, drap, drap. Otworzyłam oko i ukazała mi się postać drapiącego się Bazyla. - Swędzi mnie - miauknął i przekręcił się na drugi bok. Tornado jakieś nagle przewaliło się przez łóżko ! Pan Dziobak wyrwany z błogiego snu i przestraszony, zaklekotał dziobem z tego strachu. Coś czterołapnego wybiegło z sypialni. Drap, drap, drap - usłyszałam z przedpokoju. - Swędzi ! - rozdarł się Bazyl na cały regulator. - To wstajemy Pani droga, rozeznać sytuację - mruknęłam. Na środku przedpokoju siedział Bazyl i drapał się niemiłosiernie. Pan Dziobak, jeszcze wystraszony zerk

Karpika ?

Obraz
Wigilia. Ale przed wigilią szaleństwo domowe. I co z tego, że sprzątamy na bieżąco, i co z tego, że gotujemy codziennie, i co z tego, że regularnie robimy zakupy ? ? ? Pan Dziobak i Bazyl od kilku dni coś knuli. Szeptali sobie na uszko, chodzili z kartką papieru            i  notowali... Nie powiem, bo bym skłamała - dzielnie pomagali w domowych pracach. Pan Dziobak bez szemrania wyczyściła sam sobie akwarium, a Bazyl pięknie wyrolkował swoje posłanko i moje legginsy. Panowie poszli nawet do warzywniaka po kapustę, groch i suszone śliwki. Oj, coś mi nie pasowało w takim zachowaniu, oj podejrzane... Parę dni przed wigilią spadł śnieg i chwycił mały mrozik. Pan Dziobak nienawykły do takiej aury biegał po trawniku z wywalonym jęzorem, łapiąc tymże śniegowe gwiazdki. Bazyl patrzył na to dziobakowe szaleństwo pobłażliwie, acz nie ruszał pupy z ciepłego kaloryfera. W między czasie wybieraliśmy się po choinkę i karpia. Po karpia ? Bazyl jak nie kot, popatrzył na mnie jakoś tak dziw

Sardynki albo psikus

Obraz
- A nóż naostrzyłaś ? - kłapnął dziobem Pan Dziobak - A kupiłaś świeczki i cukierki ? - A pajęczynę w sprayu ? -... - A dajcież mi już spokój święty -  odpowiedziałam Panu Dziobakowi i na wszelki wypadek Bazylowi, który właśnie się obudził i przyszedł do kuchni, sprawdzić czy coś dobrego do jedzonka kupiłam dla niego. Wszystko kupione. I świeczki, i cukierki, i sztuczne glisty, i gumowe pająki, i czarownica na miotle, i co najważniejsze Królowa Dynia. Dynia ( Cucurbita L.), popularna roślina jadalna, jednoroczna o owocach, którymi są jagody. W stanie dzikim, występująca w ciepłych strefach Ameryki. W stanie nie dzikim, tylko uprawnym występująca praktycznie na całym świecie. Bezsprzeczna, cudownie pomarańczowa Królowa jesieni. Jest bardzo chętnie uprawiana ze względu na uniwersalne wykorzystanie oraz wartości odżywcze. Przede wszystkim tłuszcze, które zawiera to tłuszcze pełnowartościowe, wielokrotnie nienasycone - najbardziej pożądane dla naszego organizmu. Dynie są różnej wi

Jadowita galareta

Obraz
Jakież to miłe uczucie, leżeć na ciepłym piasku. Lekka morska bryza muska ciało i łaskocze, w oddali słychać głosy śmiejących się plażowiczów. Wszystko to takie, jakby działo się gdzieś poza czasem i przestrzenią, nie tutaj... Przymykając lekko oko i pogrążając się w tym błogostanie prawie odleciałam. Prawie. Pan Dziobak przybiegł na kocyk z wrzaskiem godnym prehistorycznego potwora. - Bazyl w wodzie !!! Z galaretą na ogonie i syczy !!! Wyrwana brutalnie z błogostanu niemyślenia i zmuszona do czynności intelektualnych oraz bliższa zawału serca od tych dziobakowych wrzasków, rycząc również jak T.rex, zapytałam : - Kto syczy ?! Galareta ? !!! - Bazyl syczy, bo go galareta zjada !!! ...no nie, poziom abstrakcji podniósł się w jednej sekundzie do poziomu równego co najmniej Burgh Dubai, ale  natychmiast pobiegłam na odsiecz Bazylowi, zdolna roznieść w proch galaretę, czymkolwiek by nie była. Gdy dobiegłam na miejsce, ujrzałam Bazyla taplającego się przy brzegu i usiłującego strząsn

Maturzyści, tylko bez spinki :)

Obraz
Jakie dziwne są koleje losu. W ubiegłym tygodniu przygotowywałam dla Was kolejny wpis. Pan Dziobak z Bazylem podrzucali mi materiały albo...spali. Materiał napisałam, zdjęcia przygotowałam, ale zrobiło się już dzisiaj... A jutro matura z biologii. Zgodnie, z chłopakami ustaliłam, że nie będziemy przed maturą głowy zawracać i przeszkadzać w naukowym skupieniu. Dzień przed trzeba wypocząć. Bazyl w niezapominajkach zainaugurował odpoczynek (Pan Dziobak trzaskał fotę). Kochani biologiczni Maturzyści, trzymamy za Was wszystkie kciuki - te przeciwstawne i niekoniecznie przeciwstawne. Śpijcie spokojnie i niech się już Wam nie śnią wypławki, wrotki bdelloidalne i regulacja osmotyczna u ryb. A rano, wypoczęci napiszecie na 100 %. Autorka & Co. Focia : Pan Dziobak Model : Bazyl i niezapominajki Edycja : mła

Panna Panda

Obraz
- Będziemy mieć egzotycznego gościa - oznajmiłam Panu Dziobakowi i Bazylowi. Panowie spojrzeli na mnie pytająco. -Jakiego znowu gościa ? - zapytał, klapiąc dziobem Pan Dziobak. Nie był zadowolony z faktu przyszłego goszczenia kogokolwiek. Powód był prozaicznie prosty, huśtawka pogodowa sprawiła, że poczciwina złapał przeziębienie. Wytaplał się w oczku wodnym, w temperaturze około 5 stopni, bo myślał, że jest cieplej, "bo świeciło słońce"...Ręce mi opadły, weterynarzowi również, Bazyl pukał się przez parę godzin w czoło, patrząc na Dziobaka i obawiałam się, żeby nie dostał wstrząsu mózgu, chociaż z tym mózgiem...ech. Dobrze, że Pan Dziobak nie złapał świńskiej grypy. Ale zaraz, to możliwe, żeby dziobaki świńską grypę ? Mówiłam, ręce opadają. Mimo kłapania dziobem, postanowiłam uchylić nieco rąbka tajemnicy moim futrzastym przyjaciołom. -Nasz gość spędzi z nami chiński Nowy Rok. Święto wypada 8 lutego bieżącego roku, więc zostało bardzo mało czasu na przygotowanie się do w